Kiedy jakiś czas temu miałam okazję spróbować yerby stwierdziłam, że chyba nie ma nic bardziej ohydnego niż ona. Powiedziałam sobie wtedy, że za nic w świecie nie wezmę tego do ust ponownie. Ale po raz kolejny z pomocą przyszedł mój chłopak - zamówił specjalnie dla mnie yerbę o smaku wiśniowo jaśminowym. Nie mógł chyba zrobić nic lepszego, by do yerby mnie zachęcić. Z racji tego, że uwielbiam wszystko co wiśniowe nie było opcji, żeby yerba o tym smaku mi nie zasmakowała. A uwierzcie mi, dalej było tylko lepiej! Ale zanim Wam o tym opowiem chciałabym Wam pokrótce opowiedzieć co-nieco o yerbie.
Yerba Mate jest napojem przyrządzanym z listków i gałązek ostrokrzewu paragwajskiego. Występuje jedynie na niewielkim obszarze
pomiędzy Oceanem Atlantyckim, a rzeką Paraguay, na terenie Argentyny, Paragwaju, Brazylii i Urugwaju. Również w tych krajach jest uprawiany i eksportowany na cały świat. Yerba posiada wiele pozytywnych właściwości:
- Obniża ciśnienie krwi;
- obniża poziom glukozy we krwi;
- ma działanie przeciwmiażdżycowe;
- dzięki właściwościom bakteriobójczym chroni zęby przed próchnicą;
- obecność kwasu pantotenowego ułatwia uczenie się i koncentrację;
- poprawia sprawność seksualną ;>
A to i tak nie wszystkie jej z nich. Jeśli chcecie poznać ich więcej serwis czajnikowy.pl stworzył listę 100 właściwości yerba mate i gorąco Was zachęcam do zapoznania się z nią.
Ale wracając do mojej przygody z yerbą chciałam Wam opowiedzieć o aromatyzowanych yerbach, które ostatnio wraz z chłopakiem zamówiliśmy dla mnie (on już takich nie potrzebuje, szczęściarz z niego ;) ).
W moje rączki wpadły cztery nowe smaki yerby:
1. Mate aloesowa mango
(Skład: ostrokrzew paragwajski, aloes, guava, owoce kiwi, mango, kwiatki kaktusa, ostu, aromat)
2. Mate kokosowa
(Skład: ostrokrzew paragwajski, płatki kokosa, aromat, biała czekolada, kwiatki rumianku, pędy bambusa)
3. Mate kakao mięta
(Skład: ostrokrzew paragwajski, mięta nana, liście eukaliptusa, łuski kakaowe, kawałki karmelu, płatki nagietka i róży, aromat)
4. Mate ananas pomarańcza
(Skład: ostrokrzew paragwajski, ananas, skórka pomarańczy, aromat, kwiat granatu, kwiat chmielu)
I tutaj z czystym sercem mogę powiedzieć - zakochałam się! Yerba aloesowa mango to czysty obłęd. Delikatna (jak na yerbę) i słodka dzięki mango... Idealna jak na mój gust! :) Ananas z pomarańczą również zasługuję na pochwałę - mocno owocowa i smakiem bardziej przypomina mi zieloną herbatę niż yerbę. Co prawda kokosowa (która jakoś smakiem mi nie podpadła) i kakao mięta (w której osobiście nie czuję yerby, a bardziej przypomina mi kawę) nie do końca mi podeszły, to jednak uważam, że też są ciekawe i godne wypróbowania.
Co ważniejsze! Dzięki dodatkom zawartym w składzie mają dodatkowe właściwości, takie jak na przykład to, że aloes wzmacnia odporność organizmu, ma właściwości bakteriobójcze oraz przeciwzapalne. Ananas natomiast stanowi naturalne źródło witamin, takich jak C, A, E, K oraz B6. O wszystkich właściwościach danych mieszanek yerb możecie przeczytać na podlinkowanych stronach (możecie również tam zamówić daną yerbę, jeśli macie ochotę ją wypróbować do czego Was gorąco zachęcam!).
A jak to jest z Wami? Pijecie Yerba Mate? Próbowaliście kiedyś? Jakie są Wasze odczucia co do niej? :) Dajcie znać w komentarzu, chętnie się dowiem! :)
A w międzyczasie zapraszam Was również do odwiedzenia mnie na moim facebookowym fanpage'u: Kociołek Zdrowiedźmy oraz zachęcam do obserwowania mnie na instagramie: kociolekzdrowiedzmy!
Do zobaczenia niebawem! ;)